Wiara jest subtelną tkanką istnienia. Niewidzialną dla oczu, a jednak obecną w każdym ruchu serca.
Nie rodzi się z przekonywania ani z dowodów — jej korzenie wyrastają w głębi, tam gdzie myśl ustępuje miejsca odczuciu, a odczucie przechodzi w cichą pewność.
Jest jak rzeka pod powierzchnią ziemi: czasem wydaje się, że jej tam nie ma, aż nagle w odpowiednim miejscu wytryskuje źródłem i poi spragnioną duszę.
Wiara zaczyna się w momencie, gdy człowiek pozwala sobie zaufać czemuś, czego nie może w pełni objąć umysłem.
To pierwszy krok w stronę niewidzialnego, gest otwarcia dłoni w stronę nieba, którego jeszcze nie widać, ale którego obecność czuje się w kościach.
Jest zaufaniem do drogi, nawet jeśli nie znamy wszystkich zakrętów i nie widzimy horyzontu.
Dzięki niej odwaga staje się możliwa, a wytrwałość — naturalna.
W życiu duchowym wiara jest jak światło w ciemności: nie zawsze rozprasza mrok wokół, lecz zawsze wskazuje kierunek.
W chwilach prób jest przypomnieniem, że sens istnieje, nawet jeśli teraz przybiera kształt wyzwania.
W chwilach radości jest wdzięcznością, która obejmuje wszystko, co się wydarza, widząc w tym większy porządek i harmonię.
Wiara karmi się ciszą. W hałasie codzienności łatwo ją zagłuszyć, lecz gdy człowiek zatrzyma się i wsłucha w głębszy rytm życia, odkrywa, że ona tam jest — czeka cierpliwie.
To właśnie w takich chwilach wyłania się jej prawdziwa natura: łagodna, nienachalna, a zarazem potężna.
Jest jak ogień pod popiołem — wystarczy odrobina oddechu, aby znów rozbłysła płomieniem.
Czasami wiara jest dziedzictwem przekazanym przez przodków, tradycję, historie słyszane w dzieciństwie.
Czasami rodzi się w jednym nagłym momencie, kiedy wszystko się zmienia, a człowiek dostrzega niewidzialną dłoń prowadzącą go przez chaos.
Bywa też, że wzrasta powoli, latami, karmiona doświadczeniami, które uczą, że w każdej sytuacji istnieje głębszy sens.
Mistycznie ujmując — wiara jest pamięcią duszy.
Pamięcią o tym, że istniejemy w większym porządku, że jesteśmy cząstką nieskończonego oceanu świadomości.
Kiedy łączymy się z tą pamięcią, każdy krok staje się modlitwą, każde spojrzenie — błogosławieństwem, a każda chwila — powrotem do domu, który nosimy w sobie.
I choć wiara może przybierać różne formy — od prostej ufności w codzienny los, po głębokie oddanie się tajemnicy istnienia — zawsze jest ruchem w stronę światła.
Jest mostem, po którym przechodzimy z lęku do odwagi, z wątpliwości do pokoju, z poczucia oddzielenia do jedności.
A gdy most znika za nami, odkrywamy, że w istocie cały czas byliśmy prowadzeni przez tę samą, cichą, nieustannie obecną siłę.