Przejdź do treści
Strona główna » Czytelnia » Doskonałość tkwi w prostocie

Doskonałość tkwi w prostocie

    Są chwile, w których wszystko staje się jasne.
    Nie dlatego, że coś się wydarzyło, ale dlatego, że nic nie przeszkadza.
    Nie trzeba rozumieć. Nie trzeba wiedzieć. Wystarczy być.

    W takich chwilach istnienie staje się jak czysta tafla wody — przezroczysta, spokojna, nienaruszona. To właśnie tam ukryta jest doskonałość. Nie w złożonych systemach, nie w wielkich teoriach, nie w nadmiarze słów. Ale w prostym akcie obecności.

    Najgłębsze prawdy nie krzyczą.
    Nie wabią ozdobami, nie pragną uwagi.
    Są ciche, jak źródło w głębi ziemi.
    Obecne, jak tlen — niezauważalne, dopóki nie zacznie go brakować.

    Doskonałość nie szuka siebie.
    Nie potrzebuje być rozpoznana, nie domaga się aplauzu.
    Rozkwita tam, gdzie wszystko zbędne już opadło.
    Jak liść, który spełnił swoją funkcję i wraca do ziemi — spokojny, doskonały w odejściu.

    W prostocie nie ma nic do dodania.
    I właśnie dlatego jest pełnia.
    Gdy nie trzeba już poprawiać, korygować, przyspieszać, ulepszać…
    Gdy życie przestaje być projektem do wykonania — zaczyna być misterium do doświadczenia.

    Prostota nie jest rezygnacją.
    To nie brak.
    To wybór: obecności zamiast nadmiaru.
    To sztuka zatrzymania się przed kolejnym „więcej”
    i zadania pytania: czy to naprawdę moje?

    Doskonałość prostoty nie polega na tym, że wszystko jest uporządkowane.
    Polega na tym, że Ty jesteś w zgodzie z tym, co jest.
    Nie z ideałem, ale z tym, co rzeczywiste.
    Z tym, co pachnie, porusza się, oddycha.

    W prostocie nie chodzi o minimalizm z katalogów.
    Chodzi o autentyczność.
    O to, że w tym, co trzymasz w dłoniach, bije Twoje serce.
    Że twoje słowa rodzą się z ciszy, a nie z napięcia.

    Człowiek prosty to ten, który przestał gromadzić maski.
    Zrzucił zbroję.
    Nie potrzebuje grać ról.
    Nie musi niczego bronić, bo niczego nie ukrywa.

    To ktoś, kto wie, że chwila spędzona w ciszy z drugim człowiekiem
    jest bogatsza niż setki konwersacji.
    Że dom, w którym czuć spokój, nie potrzebuje drogich przedmiotów.
    Że jeden gest — prawdziwy — wystarcza, by przekazać wszystko.

    Doskonałość nie przychodzi z wysiłku.
    Przychodzi, gdy wysiłek znika.
    Gdy porzucamy napięcie, by być kimś więcej,
    i wracamy do tego, co było w nas zawsze:
    prosty człowiek, który kocha, oddycha i czuje.

    Nie potrzeba złożonych rytuałów, by spotkać się z Duszą.
    Ona mieszka w codzienności.
    W kubku herbaty.
    W świetle poranka.
    W milczącym dotyku dłoni.

    Prostota to najwyższa forma obecności.
    Nie dla wszystkich, bo nie każdy gotów jest porzucić iluzję.
    Ale dla tych, którzy tęsknią —
    jest jak powrót do domu, którego nigdy się nie opuściło.

    Magdalena Kulejewska